Od paru lat każdego roku wyjeżdżałam w Tatry. Te góry mają w sobie coś niezwykłego... lecz od pewnego czasu zauważyłam, że z roku na rok turystów na szlaków jest coraz więcej. Nie mam namyśli, że to coś złego wręcz przeciwnie ale coraz mniej można poczuć się w górach samemu z naturą dlatego też w tym roku zamiast ukochanych Tatr wybrałam się w Beskidy.
Stwierdziłam, że poznawanie Beskidów zacznę od Beskidu Żywieckiego.
Mój wyjazd trwał 4 dni. Z Warszawy wyjechałam w czwartek w nocy busem do Krakowa a później z Krakowa przejechałam do wsi Zawoja.
Z Zawoi ruszyłam w stronę Babiej Góry. Babia Góra to najwyższy szczyt Beskidów. Pomimo, że góra jest niższa od Tatr wejście na nią wcale do najłatwiejszych nie należało.
Na Babią Górę z Zawoi prowadzi niebieski szlak. Początkowo szlak nie należy do najciekawszych ponieważ trzeba kawałek przejść po asfalcie ale z czasem im bardziej wchodziło się w las było naprawdę fajnie. Na Przełęczy Krowiarki zmieniłam szlak na czerwony, który ostro w górę prowadził na sam szczyt. Nie było łatwo, zadyszka gwarantowana ale widoki na szczytach świetne. Z Babiej Góry zobaczycie Tatry oraz Jezioro Orawskie.
Następnie z Babiej ruszyłam dalej czerwonym szlakiem do Przełęczy Brona i zeszłam do schroniska Markowe Szczawiny ponieważ tam miałam nocleg.
Drugi dzień ruszyłam dalej czerwonym szlakiem ze schroniska w stronę Korbielowa. Tego dnia zrobiłam ponad 20 km. Trasa jest przyjemna lecz długa, momentami trzeba iść ostro w górę. Ze schroniska wyszłam po 9 rano a w Korbielowie byłam koło 18. Szlak jest bardzo spokojny, prawie w ogóle nie było ludzi. Momentami można było naprawdę się przestraszyć jak usłyszało się, że coś chodzi w krzakach :)
Wieś Korbielów jest przepięknie położona! Serio! chętnie bym tam jeszcze raz wróciła. W Korbielowie znalazłam nocleg w domu wypoczynkowym. Szczerze było taniej niż w schronisku, a najadłam się.... ;)
Trzeciego dnia z Korbielowa udałam się w stronę Góry Pilsko przez Halę Rysiankę do Żabnicy.
W Korbielowie udało się złapać stopa do zielonego szlaku, który prowadził na Halę Miziową. Na Hali znajduje się schronisko. Z Hali weszłam na Górę Pilsko następnie z powrotem wróciłam na obiad do schroniska. Po obżarstwie udałam się czerwonym szlakiem na Halę Rysiankę zajęło mi to około 2 godzin. Powiem, że na Rysiance poczułam już zmęczenie i modliłam się by jakoś dojść do Żabnicy, do tego wszystkiego porobiły mi się odciski... Trasa jak na trzeci dzień wędrówki była trochę jednak za długa. Z wielkim bólem stopy doszłam do Żabnicy ale okazało się, że bus, którym miałam dojechać do Węgierskiej Górki nie jeździ w weekendy zatem trzeba było ponownie polować na stopa. Jak szczęśliwie dojechałam do Węgierskiej stwierdziłam, że może jeszcze uda się złapać stopa do Żywca :) oczywiście, że się udało. Takim sposobem szybko znalazłam się w Żywcu ale ogarnięcie tam noclegu wcale łatwe nie było. Gdyby nie internet w tel. spałabym chyba na rynku.
Ostatniego dina wybrałam się tylko nad Jezioro Żywieckie gdzie również dotarłam tam na stopa. Busy w Żywcu jeżdżą jak chcą :) Jezioro wyglądało jak bajorko ponieważ trochę wyschło przez suszę. Około godziny 13 zebrałam się do powrotu do Warszawy.
Podsumowując wyjazd zrobiłam ponad 60 km na piechotę, raz pod górkę raz z górki. Beskidy nie cieszą się aż taką popularnością jak Tatry a szkoda bo jest tam pięknie lecz miejscowi mówią, że z roku na rok jest coraz więcej turystów więc spieszmy się zwiedzać Beskidy zanim te tłumy pojawią się i tu.
Oto moje małe przyjemności, które wypełniają moje życie! Na moim blogu chcę podzielić się z Wami zdjęciami, doświadczeniami oraz wrażeniami z moich podróży po świecie jaki życiem codziennym.
sobota, 29 sierpnia 2015
poniedziałek, 13 lipca 2015
marzę o Polinezji Francuskiej!
W dniu dzisiejszym ten teledysk sprawił, że nie myślę o niczym innym niż o tym by polecieć na Polinezję Francuską tylko czemu te bilety są takie drogie!
https://www.youtube.com/watch?v=-veTvuvjwYE&app=desktop
https://www.youtube.com/watch?v=-veTvuvjwYE&app=desktop
środa, 15 kwietnia 2015
Sharm El Sheikh
Tak się broniłam i broniłam przed wyjazdem do Egiptu. Zawsze uważałam, że siedzenie w hotelu na all in. nie jest dla mnie. Niestety dokładnie tak postrzegałam Egipt. Głównie wynikało to z relacji znajomych, którzy tam byli. Dlatego też z dozą niechęci się tam wybierałam ale ostatecznie stwierdziłam, że polenić się też czasem trzeba.
Na szczęście na miejscu okazało się zupełnie co innego ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu.
Już pierwsze dni pobytu pokazały, że Egipt jest naprawdę bardzo fajnym krajem. Ludzie niesamowicie cieple nastawieni do innych ludzi. Pomijam tu oczywiście panów ze sklepów, którzy naganiają z ulicy…
Mój hotel nie był bezpośrednio położony przy plaży. Do plaży od hotelu prowadził tunel pod ulicą. Na plaży był zrobiony pomost, z którego można było od razu wskoczyć do głębiny 50 metrów. Rafa robiła wrażenie. Do tego wszystkiego te kolorowe, ciekawskie rybki coś fantastycznego.
Pierwsze dni pobytu poświęciłam głównie na wypoczynek. Laba na leżaku oraz pływanie z rybkami.
Większość czasu spędzałam jednak poza hotelem. Wieczorami jeździłam do Nama Bey albo na Old Market.
Old Market
Spodziewałam się, że zobaczę tam bazar z prawdziwego zdarzenia tak jak przykładowo w Maroku gdzie bazary są prawdziwymi bazarami. Natomiast Old Market w Sharm to jest tak jakby małe miasteczko ze sklepami. Na Old Market naganiają bardzo ale ten kto był wcześniej przykładowo w Maroku uzna to za standard. Można zakupić tu wiele rzeczy najwięcej jest podróbek, które wyglądają bardzo kiczowato. Radzę zainwestować w artykuły ze skóry bądź kosmetyki. Ja znalazłam sklepik z olejkiem argonowym i różnymi balsamami z olejku argonowego. Odradzam kupowanie ich perfum bo zapach szybko znika. I jedno co musze przyznać maja piękne szaliki, chusty itp. Oczywiście targować się trzeba.
Nama Bey
Tu znajdują się hotele typu Hilton, Novotel. Miasteczko jest zadbane nastawione głównie na turystów. Dużo sklepików barów, barów shisha. Jest tam dużo spokojniej niż na Old Market więc jak ktoś nie lubi naganiania to polecam zakupy w Nama Bey. Ja osobiście odkryłam tam bardzo fajny bar shisha przy plaży. Nie był może najtańszy ale klimatyczny bardzo. W Nama Bey zakupiłam wycieczki fakultatywne. Znajdziecie tu dużo biur podróży, które oferują również przewodnika z polskim językiem. Ponadto w ciągu dnia tez możecie udać się na plażę. Plaża jest tu zupełnie inna, sztucznie usypana piaskiem.
Transport
Od mojego hotelu do Nama Bey było około 8 km. Za przejazd ichnimi busami płaciłam dolara za osobę. Taksówką wychodziło 8 dolarów do Nama Bay. Przejazd na Old Market taksówką 10 dolarów (tu akurat przepłaciłam). Bardziej opłaca się podróżować ich komunikacją i targować się z cenami.
Wycieczki fakultatywne
Moje wycieczki niestety zostały uzależnione od Prezydenta i Premiera Egiptu. Akurat podczas mojego pobytu odbywała się w Sharm konferencja dlatego pustynia oraz inne rejony turystyczne były pozamykane. Udało mi się pojechać na dwie wycieczki plus cały dzień byłam na nurkowaniu. Niestety mój główny cel Góra Mojżesza nie mógł zostać zrealizowany.
Nurkowanie w Parku Ras Muhamed
W godzinach porannych udajecie się do portu i centrum nurkowego. Tam wsiadacie na statek i płyniecie około półgodziny do Parku Narodowego (podwodnego). Na statku mieliśmy krótkie szkolenie z tego co będzie się działo pod wodą jak również szkolenie ze sprzętu nurkowego. Uważam, że nurkowania musicie spróbować nawet jeżeli nie umiecie pływać. Nurkowanie jest o wiele łatwiejsze niż snurkowanie ponadto jeżeli płyniecie z instruktorem to nic nie musicie robić oprócz oddychania ustami i pamiętaniu o tym, że trzeba oddychać ustami J Ja na początku miałam problem ale po kilku minutach zeszłam już na 10 metrów. Rafy są piękne, bardzo polecam. Wyprawa jest całodzienna. Nurkowałam 2 razy. Koszt nurkowania to 20 dolarów jedno zejście. Nurkuje się do 15 min. na początku za drugim razem nurkowanie trwało półgodziny. Powiem szczerze, że lekki stres jest za pierwszym razem, ale jak już zejdzie się pod wodę to cały stres znika najważniejsze to oddychanie i wyrównywanie ciśnienia oraz podziwianie świata podwodnego. Obiad jest w cenie wycieczki.
Kolorowy Kanion jeepami
To była najlepsza wycieczka ze wszystkich. Ponadto trafiłam na super przewodnika Egipcjanina, który bardzo dobrze mówił po polsku.
Wyjazd z hotelu jeepami jest z rana koło godz. 8. Gdzieś około dwóch godzin jedzie się do Kanionu. W Kanionie chodzi się około 45 min. Radzę założyć wygodne buty bo poniektóre wejścia do najłatwiejszych nie należą, aż dziwę się, że do tej pory nie zrobili tam łańcuchów ;) Po Kanionie udajecie się w okolice miejscowości Dahab. Tam odwiedziłam wioskę beduińską, chwila relaksu a potem przejazd do Zatoki Akaba na snurkowanie. Po snurkowaniu obiad i przejażdżka na wielbłądach. W skrócie tak wyglądała wycieczka. Wydaje się, że wszystko krótko trwało, nic bardziej mylnego, do hotelu wróciłam dopiero na wieczór około godz. 19.
Jerozolima
Dużo oczekiwałam od tej wycieczki ale niestety zawiodłam się. Jednodniowa wycieczka do Izraela to jest za mało na to by zwiedzić Jerozolimę. Za wycieczkę zapłaciłam 95 dolarów. Wycieczki te organizowane są w sobotę. O godz. 20 wyjeżdżacie z hotelu następnie przejazd do granicy Izraela. Ja na granicy byłam około 1 w nocy. Samo przejście granicy bardzo długo trwa. Zajęło to około 3 godzin. Po przejściu granicy udajecie się do drugiego busa, który zawozi Was najpierw nad Morze Martwe. Na miejscu byłam około 7 rano i o tej też godzinie wzięłam poranną kąpiel ;) na szczęście woda była ciepła. Faktycznie ta woda naprawdę unosi :D tylko trzeba uważać na oczy. Zasolenie jest bardzo duże. Po kąpieli szybki prysznic i dalej w drogę do Jerozolimy. Z Morza Martwego jedzie się tam ponad 2 godziny. Na początku odwiedziliśmy Betlejem, dopiero później udaliśmy się na starówkę do Grobu Pańskiego a następnie przeszliśmy do Ściany Płaczu. Dużo czasu traci się na staniu w kolejkach zarówno w Betlejem jak i do Grobu Pańskiego. Jeżeli myślicie, że to będzie duchowa podróż to raczej tego nie doświadczycie. Ogólnie wyprawa była bardzo męcząca, szczególnie ze względu na to, że praktycznie dwie noce są zarwane. Z Jerozolimy wyjeżdża się po 16 godz. W hotelu byłam dopiero o 2 w nocy. Na szczęście przejście przez granicę w drodze powrotnej jest szybsze. Obiad miałam w cenie wycieczki.
Betlejem
Bazylika Grobu Świętego
Pomimo, że wycieczka do Jerozolimy nie spełniła moich oczekiwań wyjazd w porze jeszcze zimowej do Egiptu uważam za bardzo udany. Nigdy więcej nie będę się bronić przed wyjazdem do Egiptu!
Subskrybuj:
Posty (Atom)